Kiedy słyszysz „2JZ”, co masz przed oczami?
Dla mnie? Potencjał. Brud pod paznokciami, blow-off w uszach i ściganie się z V8, które nie mają szans. Bo 2JZ to coś więcej niż tylko silnik. To symbol. To styl życia. To inżynieryjna perfekcja w żeliwnym opakowaniu, którą pokochał cały świat JDM.
Toyota wiedziała, co robi. Potrzebowali jednostki, która nie tylko będzie mocna – ale też gotowa na więcej. I to właśnie „więcej” sprawiło, że 2JZ-GTE przetrwał próbę czasu.
Rzędowa szóstka. 3 litry. Żeliwny blok. Bliźniacze turbiny. Brzmi grubo? Bo tak jest.
Debiut miał miejsce w Japonii – pod maską Toyoty Aristo. Ale wszyscy wiemy, że prawdziwy rozgłos przyniosła mu Supra MK4. To tam ten silnik pokazał, do czego został stworzony.
W seryjnej konfiguracji dawał ponad 300 KM. Ale jego prawdziwa moc zaczyna się dopiero wtedy, gdy do gry wchodzą entuzjaści. Bez rozbierania bloku można wyciągnąć 700, 800, a nawet 1000 koni. Pomyśl o tym. Silnik z lat 90., który robi robotę do dziś, często lepiej niż nowoczesne V8.
A co najlepsze? To nie jest silnik, który trzeba głaskać. On chce być katowany. Sezon po sezonie. Bez kapcia. Bez dramatu.
W świecie tuningu 2JZ to święty Graal. Nie musisz kombinować – wszystko już ktoś zrobił. Wystarczy dobrać graty: większe turbo, program, wtryski, paliwo – i masz rakietę.
I jasne – „Fast & Furious” zrobiło z niego gwiazdę. Pomarańczowa Supra Briana to ikona popkultury. Ale ci, którzy siedzą w temacie, wiedzieli o mocy 2JZ dużo wcześniej.
Co ciekawe, 2JZ nie był tylko w Suprze. Spotkasz go też w Lexusie SC300, Toyocie Soarer i Aristo. Ale najfajniejsze? Swapowany wszędzie – od BMW po Mazdy, a nawet do Mustanga. Bo jeśli masz miejsce – ten silnik tam wejdzie.
Czy to najlepszy silnik JDM?
Każdy ma swoje zdanie, ale moim zdaniem – jest w topce. Można mówić o RB26, o K-series od Hondy… ale jeśli chcesz niezniszczalnego potwora, który łyka kolejne poziomy tuningu z uśmiechem – 2JZ to Twoja droga.