To nie będzie wpis o Suprze, RX-7, czy Skyline’ach – dziś opowiemy o Isuzu Piazza. Auta, o którym słyszało może kilku Twoich znajomych… z czego połowa i tak myśli, że to jakiś włoski ser żółty. A to właśnie Piazza – jeden z najbardziej niedocenionych JDM-ów lat 80. i 90., który wygląda jak koncept z salonu w Tokio, prowadzi się jak mały sportowiec i… praktycznie zniknął z naszych dróg.
🔍 Co to w ogóle jest Isuzu Piazza?
Isuzu Piazza, znana też jako Impulse w USA, to japońskie coupe klasy kompakt, które weszło na rynek w 1981 roku i produkowane było do początku lat 90. Auto powstało jako następca modelu Gemini, ale miało być czymś więcej – sportową zabawką dla młodego kierowcy, który chce czegoś innego niż Corolla coupe albo Honda Prelude.
Najciekawsze? Karoserię zaprojektował sam Giorgetto Giugiaro – czyli ten sam gość, który narysował DeLoreana, Golfa I, Alfy GTV i wiele innych legend. Dlatego właśnie Piazza wygląda jak coś, co wylądowało z przyszłości – ma ostre linie, ogromne przeszklone powierzchnie i ten niepodrabialny klimat retro-JDM z domieszką włoskiej fantazji.
💥 Co siedzi pod maską?
W zależności od wersji i rynku, Piazza była oferowana z różnymi silnikami:
- 1.8 DOHC Turbo (ok. 150 KM – to wersja, której chcesz),
- 2.0 SOHC wolnossący (raczej spokojna jazda),
- w niektórych rynkach – wersje z automatem i tylnym napędem, ale były też egzemplarze z LSD i sportowym zawieszeniem Lotus-tuned (tak, Lotus też tu maczał palce!).
Napęd? RWD, oczywiście – bo to był czas, kiedy coupe miały napęd na tył, a nie marketingowy slogan.

🛠️ Koszty i dostępność
No dobra – brzmi fajnie, ale ile to kosztuje i gdzie to znaleźć?
I tu zaczyna się zabawa: Isuzu Piazza w Polsce to prawdziwy jednorożec. Czasem pojawia się jakiś egzemplarz na aukcji klasyków lub z importu – zazwyczaj w cenach 15–25 tys. zł, ale stan… bywa różny. Największy problem? Części. Auto nie było popularne, więc wiele rzeczy trzeba sprowadzać z Japonii albo liczyć na pasjonatów i grupy kolekcjonerów.
Ale! Jeśli uda Ci się zdobyć zadbany egzemplarz – masz gwarancję, że każdy się za nim obejrzy. Nie dlatego, że robi ryk jak Lancer Evo, tylko dlatego, że… nikt nie wie, co to jest, a wygląda mega ciekawie.
✨ Ciekawostki:
- Lotus Engineering pracował nad zawieszeniem wersji Turbo – prowadzenie naprawdę dawało radę.
- Auto miało elektroniczną deskę rozdzielczą i system ostrzegania… w latach 80.!
- Była nawet wersja AWD, ale trafiła głównie na rynek australijski i japoński.
- W USA model Piazza nazywał się Impulse – brzmiało bardziej sportowo dla Amerykanów.
- Giugiaro nie tylko narysował nadwozie – zaprojektował też wnętrze. W środku czujesz się jak w statku kosmicznym.
⚠️ Na co uważać?
Jeśli znajdziesz egzemplarz w PL (albo sprowadzany), sprawdź:
- Rdzę – klasyk lat 80., nadkola i progi to potencjalny dramat,
- Stan turbo i osprzętu – niektóre auta miały tuning „na kolanie”,
- Zawieszenie – jak to Lotus, może być wymagające i nie tanie w regeneracji,
- Brak części – szukasz przez fora, eBay, albo japońskie strony aukcyjne.
🎯 Dlaczego warto?
Bo to jedno z tych aut, które wybijają się z tłumu totalnie bez wysiłku. Ludzie pytają, patrzą, robią zdjęcia, a Ty siedzisz w niszowym JDM-ie, który kosztował mniej niż używane BMW E91. Ma styl, charakter, a przy tym – jeśli trafisz dobrą wersję – może dawać sporo frajdy z jazdy.
W czasach, kiedy wszyscy pchają się w te same GTI, beemki i stare MX-5, Piazza to wybór świadomy, z duszą i humorem. Trochę jak powiedzenie: „Nie potrzebuję waszych Mustangów – mam swoje UFO”.